O zachowku na poziomie eksperckim słów kilka

O zachowku z pewnością większość z Was słyszała. Jest to instytucja prawa spadkowego, która w zamyśle ustawodawcy ma chronić najbliższą rodzinę zmarłego przed pominięciem od dziedziczenia. Sytuacja taka ma miejsce najczęściej wówczas, gdy spadkodawca przed śmiercią pozostawia testament, w którym powołuje do spadku osobę spoza rodziny, bądź jedno z kilkorga rodzeństwa. Wówczas, właśnie na podstawie zachowku osoby, które nabyłyby spadek na podstawie dziedziczenia ustawowego mogą żądać od spadkobiercy testamentowego zapłaty sumy pieniężnej odpowiadającej wartości połowy ich udziału spadkowego. Znacznie mniej powszechna jest świadomość tego, że instytucja zachowku jest o wiele bardziej skomplikowana, niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Przepisy dotyczące zachowku zawierają różne „kruczki prawne” i szczegółowe regulacje, które umiejętnie wykorzystane mogą doprowadzić do zupełnie nieoczekiwanego rozstrzygnięcia procesu sądowego. O kilku takich nieoczywistych regulacjach chciałbym Wam opowiedzieć na podstawie bardzo ciekawej sprawy, która miałem przyjemność prowadzić będąc pełnomocnikiem pozwanego Klasztoru.

Pan Adam był bardzo przedsiębiorczym biznesmenem. Niestety jego życie rodzinne nie układało się tak dobrze jak interesy, które prowadził. Jego żona zmarła w młodości w wypadku samochodowym, a jego jedyny syn wraz ze swoją żoną i wnukiem- Panem Piotrem wyprowadzili się do Niemiec w latach dziewięćdziesiątych. W 2005 r. Pan Adam przeszedł na emeryturę. Mimo, że zgromadził spore oszczędności żył bardzo skromnie w małym mieszkaniu w bloku na jednym ze szczecińskich osiedli wybudowanych za czasów Edwarda Gierka. W międzyczasie jego syn rozwiódł się z żoną, ale pozostał w Niemczech i bardzo rzadko odwiedzał swojego ojca. Relacje rodzinne z roku na rok ulegały stopniowemu rozluźnieniu. Dodatkowo między Panem Adamem i Panem Piotrem dochodziło do częstych kłótni na tle światopoglądowym.

Pan Adam przez całe swoje życie był człowiekiem głęboko wierzącym. Samotność ostatnich lat życia sprawiła, że jeszcze bardziej zbliżył się do Boga. Swój wolny czas spędzał na cmentarzu nad grobem swojej żony lub w kościele. Nawiązał również kontakt ze swoją kuzynką, która była siostra zakonną w szczecińskim Klasztorze. W 2012 r., zmarł Syn Pana Adama, o czym nie został on poinformowany ani przez wnuka, ani przez byłą synową. Jak się okazało, syn Pana Adama zmarł w przytułku dla bezdomnych zapomniany przez swojego syna i była żonę, którzy wiedząc o jego złej sytuacji nie zaoferowali mu żadnej pomocy. Fakt ten przelał czarę goryczy. Pan Adam zerwał wszelkie kontakty z rodziną i nigdy nie wybaczył swojemu wnukowi, że ten nie zaopiekował się swoim ojcem gdy go najbardziej potrzebował.

W 2014 r. Pan Adam ciężko zachorował. W chorobie zawsze mógł liczyć na pomoc i modlitwę sióstr zakonnych. W tych okolicznościach postanowił podarować na rzecz Klasztoru oszczędności całego swojego życia, a było to prawie milion złotych. W wykonaniu zawartej umowy darowizny Pan Adam wykonał dwa przelewy bankowe na rzecz Klasztoru. Przed śmiercią ludzie związani z Klasztorem opiekowali się Panem Adamem zarówno w jego domu, a następnie w hospicjum. Po śmierci zorganizowali mu pogrzeb ( u boku jego żony) oraz postawili nowy okazały pomnik. W nawie kaplicy klasztornej została wmurowana tablica upamiętniająca szczodrego darczyńcę.

Pan Piotr dowiedział się o śmierci swojego dziadka po kilku miesiącach. Niezwłocznie wszczął sprawę o stwierdzenie nabycia spadku. Jak się okazało Pan Adam nie sporządził testamentu, dlatego też jego wnuk nabył cały spadek na mocy dziedziczenia ustawowego. W skład spadku wchodziło mieszkanie warte 200.000,00 zł. Pan Piotr na początku bardzo się ucieszył- nie spodziewał się bowiem nagłego powiększenia majątku. Jednak później, gdy uzyskał wgląd do rachunków bankowych dziadka, to zapewne zdziwił się jeszcze bardziej. Historie o bogatym dziadku i dziedziczeniu ogromnej fortuny znał z pewnością tylko z amerykańskich filmów. Tymczasem jego własny, jak mu się wydawało biedny dziadek, miał na koncie MILION złotych i darował je na rzecz jakiegoś Klasztoru. Pan Piotr postanowił, że tak tej sprawy nie zostawi, ale nie wiedział czy prawo daje mu jakieś możliwości działania. Udał się do adwokata, a ten ku jego zaskoczeniu natychmiast udzielił mu odpowiedzi- ZACHOWEK! Pan Piotr zdziwił się nieco. Słyszał o zachowku, ale przecież to on jest jedynym spadkobiercą- otrzymał w spadku mieszkanie. Od kogo więc ma się domagać zachowku?

Ten ciekawy stan faktyczny stał się źródłem wielu problemów prawnych, których prawidłowe rozwiązanie było kluczowe dla pełnomocników obu stron, a następnie dla sądu. Adwokat Pana Piotra miał rację. Mógł on się domagać od Klasztoru zapłaty sumy niezbędnej do uzupełnienia zachowku. Przepisy kodeksu cywilnego pozwalają swoje roszczenie skierować nie tylko do spadkobierców testamentowych, ale również- pod pewnymi warunkami do osób które zostały przez spadkodawcę obdarowane jeszcze przed jego śmiercią. Generalnie kwestia darowizn ma ogromne znaczenie przy obliczaniu zachowku. W zależności od konkretnej sytuacji mogą one podlegać zaliczeniu do masy spadkowej albo obniżać wartość zachowku. Kodeks cywilny różnicuje też darowizny dokonane na rzecz osób najbliższych- te podlegają zaliczeniu niezależnie od czasu kiedy zostały dokonane, od darowizn dokonanych na rzecz osób spoza rodziny- te podlegają zaliczeniu jeżeli zostały wykonane nie wcześniej niż na 10 lat przed śmiercią spadkodawcy.

Pan Piotr, co do zasady spełniał te warunki. Pozostała jednak kwestia, że otrzymał spadek o wartości aż 200.000,00 zł. To było jednak wciąż mniej niż wynosił zachowek. Zachowek to połowa wartości spadku, który by mu przysługiwał, gdyby darowizny nie było, a więc 100.000.000,00 zł + 200.000,00 zł /2 = 600.000,00 zł. Skoro Pan Piotr odziedziczył już 200.000,00 zł to do uzupełnienia zachowku niezbędna była kwota 400.000,00 zł O taką kwotę ostatecznie toczył się bój sądowy.

Sądowa potyczka na argumenty prawnicze była bardzo zażarta. W toku procesu w imieniu pozwanego Klasztoru podniosłem wiele różnych twierdzeń i zarzutów. Co do zasady najlepszym zarzutem niweczącym roszczenie zachowku jest zarzut wydziedziczenia. Wydziedziczenie jest oświadczeniem testatora, że określone osoby pozbawia on prawa do zachowku. Oświadczenie takie, jest skuteczne jedynie wówczas, gdy zachodzą tzw. powody wydziedziczenia przewidziane w art. 1008 k.c., np. osoba wydziedziczana rażąco nie dopełnia obowiązków rodzinnych względem spadkodawcy. Poszukiwania testamentu zawierającego oświadczenie o wydziedziczeniu skończyły się jednak fiaskiem. Moje twierdzenia, że Pan Adam chciał wydziedziczyć swojego wnuka, a nie zdążył tego zrobić z uwagi na ciężką chorobę miały wprawdzie poparcie w zeznaniach świadków, ale dla sądu było to za mało. Skutecznym sposobem na ominięcie zachowku jest również zawarcie umowy dożywocia. Jest to jednak szerokie zagadnienie, któremu poświęcę osobny artykuł.

Z drugiej strony pełnomocnik powoda rozszerzył powództwo, żądając unieważnienia umowy darowizny w całości powołując się na rzekomą niepoczytalność Pana Adama. Argumentował również, że Klasztor był niegodny otrzymania tak wysokiej darowizny. Ja odpierałem te twierdzenia i w kontrze zażądałem, by Sąd zwrócił się do wielu banków w poszukiwaniu nieujawnionych przez powoda oszczędności zmarłego. Ruch ten okazał się strzałem w dziesiątkę, gdyż na kilku rachunkach bankowych znajdowało się jeszcze kilkadziesiąt tysięcy złotych, które weszły do spadku i w konsekwencji znacznie pomniejszyły kwotę niezbędną do uzupełnienia zachowku.

Koronnym argumentem było jednak to, że Pan Piotr żądając zachowku nadużywa swojego prawa podmiotowego, gdyż jego roszczenie jest niezgodne z zasadami współżycia społecznego. W toku procesu, za pomocą różnych środków dowodowych przekonałem Sąd, że Pan Adam nie chciał by jego wnuk otrzymał od niego jakiekolwiek środki, czy to tytułem spadku, czy to tytułem zachowku. Szczegółowo wykazując relację między dziadkiem i wnukiem podkreślałem, że Pan Piotr nie interesował się w ogóle losem Pana Adama. Nie odwiedzał go, nie pomagał mu, nie interesowało go czy jego dziadek ma środki do życia i jaki jest jego stan zdrowia. Ich wzajemne relacje były nacechowane wzajemną niechęcią. Sąd zwrócił szczególną uwagę na fakt, że Pan Adam miał za złe swojemu wnukowi, że ten nie opiekował się swoim ojcem i pozwolił mu umrzeć w przytułku dla bezdomnych. Dodatkowo na poparcie swojej linii obrony przedstawiłem liczne orzeczenia Sądu Najwyższego, które jednoznacznie przemawiały za tym, że w sprawach o zachowek Sąd w wyjątkowych przypadkach może zastosować art. 5 k.c., a w konsekwencji oddalić żądanie powoda powołując się na zasady współżycia społecznego.

Ostatecznie, po prawie dwóch latach procesu Sąd podzielił moje argumenty i wydał wyrok oddalający powództwo.

autor: adw. Tomasz Goj